Wyślij za pomocą:

Wiersz: Krzysztof Kamil Baczyński

Noc jest jak śpiące zwierzę; 
charczący niepokój biega w niej jak przeżute, niejasne obrazy, 
wiatr szarpie niepokojem chwil zastałą ciszę, 
zsiadłą kiedyś, przed burzą szklącym się upłazem. 
Drogą chaty przepełzły rozmazane w granat 
gęstego i bez blasku zamarzłego nieba… 
Pola dymią od bieli i rdzewieją zmierzchem… 
Wiatr się snem przehołubia po śliskich kolebach. 
Wiatr rozwiewa czupryny przycichłego śniegu 
(pies we mgle cicho szczeka jak w pustym mieszkaniu), 
drży biel, płaźń falująca nawisami wiatru 
i noc trwa rozłożona na śliskim posłaniu. 
Jak łatWo dnia zapomnieć, gdy się nocą idzie, 
i jak trudno z własnego nieosiągu szydzić 
(o, ślepcy szukający drogi nad przepaścią, 
z dalekich równin w góry zabłąkani nocą. 
(O, ludzie chwytający próżnię pełną garścią.)

Idzie się wiecznie, choć nie zawsze po coś… 
Z chat najeżonych ciszą wieje obce ciepło, 
przez szyby zamarznięte oglądasz krew światła… 

. . . . . . . .. .. .. . . . . . . . . . . . 

już się lepiej w mrok wedrzyj i nocą się zadław. 
patrz!… 
oglądasz przez okna życie pulsujące, 
rozpięte w szyb prześlizgu – prostokątnych tarczach, 
oglądzasz tętno wewnątrz parujące, gęste, 
oglądasz tylko… 
i to ci wystarcza…

Podobne posty