Wiersz: Bruno Jasieński
Karasiński i Verdi i Strauss i Bizet,
Filiżanki, łyżeczki i obłęd i chichot
Kapelmajster zziajany w skrzywionym pince – nez
Jeden z całą orkiestrą walczy jak Don Kichot
Ci się pchają ! Ratunku !! jeszcze jeden gość !
Powiedzcież niech raz na klucz drzwi zamkną odźwierni
Panowie ! Ja nie mogę ! Paaanowie !!! Już dość !!
Nie róbcie że z kawiarni jakiejś ekstazerni !
Utlenione, liliowe moje vis – a vis
Pije grog, jak wytrawny stary alkoholik
Ma w sobie coś z kościoła i Chambre Garne,
Półprofilem efrancko oparta o stolik
Pani umie cudownie nosić swoją twarz…
A dlaczego Pani dziś tak dużo pije ?
Pani jest taka w „tonie”… I ten decolletage…
Jak dyskretnie odsłania wszystko… A nie szyję
Niech się Pani nie gniewa. Ja dziś nie wiem sam !
I myśli zaprawione mam Abrykotyną
Jestem słodki dla wszystkich przestarzałych dam
I upaja mnie nawet… Tango Argentino
Coś rozrasta się we mnie i gnie minie przez pół
W jakiś liniach kosmicznych, rytmicznych i prostych
Czuję, że zaraz wstanę i wskoczę na stół
I recytować zacznę mowy futurostych.