Podobne posty
Hymn Węglarzy
Wyślij za pomocą:Wiersz: Felicjan Faleński
Hej dziesięciu! czas do dzieła,
Ciemna zgliszcz drużyno!
Jeszcze Polska nie zginęła,
Gdy za Polskę giną!
Niechaj dziewczę się nie lęka
Zasmolonej twarzy –
Czarna twarz, lecz serce, ręka
Czyste u węglarzy.
Węglem zgliszcz z rodzinnej wioski,
Na więzienia ścianie,
Baltazara groźne głoski
Smutny pisz, młodzianie –
Przyjdzie wiatr, co czarne słowa
W ćmiący blask rozżarzy –
Wtedy będzie w bój gotowa
Ciemna czerń węglarzy.
Drzewa wolności
Wyślij za pomocą:Wiersz: Felicjan Faleński
Do mnie, kto tylko utonąć nie może!
Przy świetle nowej dziś zorzy,
Z drzew wiadomości ludziom raj ja tworzę
Jeden na cały świat boży.
O głupie ludy! czyście poszalały?
Któż wam swobody zazdrości?
Z lasów wolności świat się składa cały,
Las każdy z drzew wiadomości.
Niechby ciemnota, niech ziemscy mocarze
Jarzmem świat cały zgnębili –
Wiedza i wolność chodzą zawsze w parze
Wśród lada drzew w każdej chwili.
Obrachunek z sobą
Wyślij za pomocą:Wiersz: Felicjan Faleński
Jak rozpryśnięta tęcza w ranek letni
W łzach świeżej rosy odkwita –
Jak się odświeża pieśń pastuszej fletni
W milczących gęszczach odbita –
Tak prysłych złudzeń budowa wspaniała
W łzach mych promieni dla ludzi,
Tak pieśń, co dla mnie dawno już przebrzmiała,
Drugim się w piersi mej budzi.
Jako pędzona trwogą wśród manowca,
Gdy się od stada odbije,
W cierń niegościnny uwikła się owca,
Nie chcąc iść w ślady niczyje –
13
Wyślij za pomocą:Wiersz: Felicjan Faleński
Wiatr wieje w oczy – ach! jak wieje!
W twarz gołoledzią ostrą pryska!
Przez ciernie, chwasty i przez rżyska
Poschnięte lecą precz nadzieje!
Ach! niechże raz już rozednieje,
Bo droga stroma jest i śliska.
Z chmur mię od ojców krzepi słowo:
– My w męstwo duszę twą uzbrojem,
A ty koniecznie idź przebojem.
Gdy zaś do czynu cię przyzową,
Pomnij nie działać gorączkowo,
Lecz uporczywie stój przy swojem.
Zapłata po pracy
Wyślij za pomocą:Wiersz: Felicjan Faleński
Idziemy. W oczach świat się przemyka –
Skrwawione bicze plecy nam sieką –
Nigdzie błękitu, nigdzie promyka…
– Dalekoż jeszcze? – Ho! ho! daleko –
Idziemy. Wszędzie kurzące zgliszcze –
Z chat ojców dołem dymy się wleką –
Siecze grad z deszczem – zimny wiatr świszczę.
– Dalekoż jeszcze? – Ho! ho! daleko –
Idziem. Jak oczy zasięgnąć mogą,
Bieleją kości słoneczną spieką –
Stąpamy po nich – trzeszczą pod nogą…
– Dalekoż jeszcze? – Ho! ho! daleko –